Oczami Kornelii:
Stałam w kuchennym progu wpatrując się w dziadka, który wraz z Danielem grał w szachy. Ta nudna gra doprowadzała mnie do szału. Weszłam w głąb kuchni. Zasiadłam przy stole, na którym stał niebieski, wysoki wazon z malutkim bukiecikiem kwiatów. Świeże kwiaty, które podarowaliśmy dziadkowi przypomniały mi o babci. Nie zastanawiając się długo weszłam do salonu aby zawiadomić męską płeć o swoich planach.
- Idę na cmentarz - powiedziałam.
Mina Daniela nie wróżyła niczego dobrego. Zaczął marszczyć czoło i kręcić głową. Szybko zaczęłam Go przekonywać. W końcu uległ i pozwolił mi pójść samej na cmentarz.
Ubrałam się, wzięłam torebkę i udałam się do pobliskiej kwiaciarni. Droga trwała jakieś 15 minut. Przez ten czas zdążyłam porządnie zmarznąć. Był wieczór. Bardzo chłodny wieczór. Weszłam jak najszybciej do kwiaciarni, w której oprócz właściciela były jeszcze dwie osoby. Chłopak i dziewczyna stali przy ladzie, by chwilę później opuścić pomieszczenie. Podeszłam do właściciela i poprosiłam o wiązkę róż. Kwiaty po chwili były w moich rękach, czekałam jeszcze tylko aby zapłacić i opuścić kwiaciarnie. Kiedy zmierzałam w kierunku drzwi i chciałam je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził. Ujrzałam znajomą twarz.
"Czy to on?" Zalała mnie fala ciepła. " To nie może być on" - pomyślałam. Spuściłam wzrok. Modliłam się teraz o to, żeby tylko mnie nie poznał. Nie miałam najmniejszej ochoty gadać z Karolem. Z moją miłością. Z chłopakiem, którego tak okropnie potraktowałam. Pytanie tylko co on tu robił. Postanowiłam na Niego nie patrzeć. Mijając Go, poczułam Jego zapach. Zapach, który był mi obcy przez ten czas rozłąki. Jak najszybciej opuściłam pomieszczenie i udałam się przed siebie.
...
Była godzina 19:20 kiedy dotarłam na miejsce. Przede mną znajdował się grób mojej babci. Złożyłam na nim kwiaty, pomodliłam się i usiadłam na ławeczce. Było strasznie zimno, zaczęłam zgrzytać zębami.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Postanowiłam się nie odwracać. Przechodząca osoba zatrzymała się, więc odwróciłam głowę. Myślałam, że to może Daniel, który pewnie się o mnie zamartwiał.
" Boże, tylko nie to". Gdy zobaczyłam tą twarz, od razu spuściłam głowę. "Jednak mnie poznał... Czy on musiał tu za mną przyjść?" Karol poruszył się parę kroków w moim kierunku. Nadal nie podnosiłam wzroku, nie chciałam patrzeć mu w oczy. Stanął obok mnie, widziałam jak kładzie kwiaty na grobie mojej babci. "Dlaczego on to robi...?" Chciało mi się płakać i chyba właśnie zaczęłam się rozklejać. "Dlaczego tak stoi i nic nie mówi? Czy czeka aż ja coś powiem?" Nurtowało mnie tyle pytań. Nie miałam odwagi aby się odezwać. Siedziałam cicho a łzy leciały po moich policzkach. Pociągnęłam głośno nosem i przetarłam oko rękawem kurtki. Zauważył to bo natychmiast skierował wzrok w moim kierunku. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nadal na Niego nie patrzyłam. Zbliżył się do mnie i usiadł obok. Zerknęłam nieśmiało w jego stronę i zobaczyłam ukochaną twarz. Natychmiast pożałowałam. Ujrzałam twarz przepełnioną bólem. Spuściłam wzrok a do moich oczu napłynęło więcej łez. Kapały niekontrolowanie na części mojej garderoby. Robiło się ciemno, a ja znów zaczęłam zgrzytać zębami. Karol cały czas wpatrzony we mnie nagle mnie objął i przytulił. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek będzie chciał na mnie spojrzeć po tym co mu nagadałam, a on przychodzi tutaj i tuli mnie do siebie. Właśnie teraz nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam co powiedzieć. Moje serce biło jak oszalałe. Czułam zapach Karola i jego ciepło. Ścisnęłam Go mocniej, miałam ochotę przyciągnąć Go jak najbliżej i nigdy więcej nie puszczać. Myśli krążyły po mojej głowie jak oszalałe. "Co powinnam teraz zrobić...?" - zamartwiałam się tym co będzie zamiast cieszyć się chwilą bliskości. - "Czy zaczniemy rozmawiać, czy może on po prostu wstanie i odejdzie, zostawi mnie tu samą." Nie zamierzałam do tego dopuścić. Nie tym razem. Chce Go odzyskać. Tak, tego właśnie chcę. Ale jak to zrobić...? Powinnam Go przeprosić. Muszę! Czekałam aż chłopak mnie puści, ale nic. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie przez dobre 15 minut i nic nie wskazywało na to aby to miało ulec zmianie.
Zaczęłam przypominać sobie dzień, w którym zerwałam z Nim kontakt. Tak bardzo żałuje. Po moim policzku spłynęła łza. Kolejna i na pewno nie ostatnia. Bałam się odezwać. Byłam w stanie wyszeptać tylko krótkie "przepraszam". Poczułam wtedy jak Karol przytulił mnie mocniej. Słyszałam szybkie bicie jego serca.
Oczami Karola:
Przez cały dzień myślałem o tym co się dziś wydarzyło. O tym spotkaniu, o tym, że ona tu jest. Jest tak blisko mnie. Żałowałem, że nie mogłem na nią spojrzeć. Chciałem się dowiedzieć czy coś się u niej zmieniło, czy kogoś sobie znalazła. Miałem nadzieje, że tak jak ja jakoś sobie radzi. Nie mogłem być na nią zły. Nie na nią. Owszem, na początku byłem pewien, że to już koniec, że nie mam nic. Kiedy mnie zostawiła, miałem tylko ochotę rzucić się pod auto. Odejść z tego świata i nigdy nie wracać.
Teraz wszystko się zmieniło. Dzięki Darii nie poddałem się. Byłem totalnie przybity przez dobre dwa miesiące. To ona pomogła mi w tych chwilach. Jest wspaniała.
Dochodziła godzina dziewiętnasta. Zamierzałem odwiedzić moją przyjaciółkę. Daria mieszka bardzo niedaleko. Postanowiłem więc kupić jej kwiaty. W tym celu udałem się do kwiaciarni znajdującej się kilka kroków od mojego domu. Wchodząc do pomieszczenia zauważyłem wychodzącą właśnie Nel. Nie patrzyła na mnie. Kornelia trzymała w ręce wiązkę czerwonych róż. Gdy tylko mnie spostrzegła, jak najszybciej opuściła lokal. Wiedziałem dokąd idzie. Zdradziły ją kwiaty. Takie same od lat kupowała właśnie tutaj gdy szła na cmentarz. Nie zastanawiałem się długo. To mogła być ostatnia szansa na spotkanie z nią. Kupiłem mały bukiet kwiatów. Zadzwoniłem do Darii, uprzedzając, że mogę się spóźnić. W głowie miałem teraz tylko Kornelie. Chciałem jak najszybciej na nią spojrzeć.
...
Stałem przed grobem przy którym siedziała młoda dziewczyna. Zachowałem pewną odległość. Ciekawa kto też mógł przyjść odwróciła głowę. Ujrzałem bladą twarz i ciemne oczy. Trwało to bardzo krótko. Już po chwili znów spoglądała przed siebie. Podszedłem bliżej. Nie patrząc na nią złożyłem na grobie kwiaty. Po chwili usłyszałem cichy płacz. " Czy ona płacze? " Zrobiło mi się jej żal. Patrzyłem na nią ze współczuciem. Dlaczego jej współczułem? Przecież odczuwałem to samo. Przynajmniej do niedawna. Totalną pustkę, która wypełniała mnie każdego dnia coraz bardziej. Czułem się jakbym stracił kawałek siebie. Tak bardzo tęskniłem. Teraz stojąc przed nią nie mogłem wydusić z siebie słowa. Wspomnienia wracały. Dni rozpaczy, które jakimś cudem przeżyłem po rozstaniu, nawiedzały moją głowę. Usłyszałem ciche zgrzytanie zębów. Co mogłem zrobić. Nie mogłem pozwolić na to aby marzła. Usiadłem obok Nel i przytuliłem ją do siebie. Tak bardzo mi tego brakowało. Nie wiedziałem co ona teraz czuje. Czy też za mną tęskniła? Czy jest tutaj tylko ze względu na dziadka? Czy też było jej tak ciężko? Masa pytań mnożyła się w mojej głowie, ale nie chciałem nic mówić. Pragnąłem nacieszyć się tą chwilą. Nie miałem na razie zamiaru jej puszczać. Poczułem, że ściska mnie mocniej. Tak bardzo tego potrzebowałem. Towarzyszyło mi dziwne uczucie, którego nie potrafię nazwać. Poczułem ciepłą łzę a następnie ciche "przepraszam", które skierowane było do mnie. Moje serce zaczęło szybciej bić.
Walking.Dream.
poniedziałek, 16 lipca 2012
niedziela, 15 lipca 2012
4.
Nel siedziała w aucie od dobrych piętnastu minut, czekając na brata, który właśnie wychodził ze sklepu. Szedł powolnym krokiem w kierunku swojego BMW, niosąc w ręce siatkę z zakupami.
- Co dla mnie masz? - zapytała zaciekawiona dziewczyna gdy tylko jej brat otworzył drzwi od strony kierowcy.
- Weź sobie co chcesz. - powiedział podając jej reklamówkę.
Odpalił samochód i zapiął pasy po czym ruszył z parkingu.
Nastolatka obserwowała mijaną przez nich trasę.
Oczami Kornelii:
Wpatrywałam się w kolejne drzewa, które znikały tak szybko jak się pojawiały. Właśnie przejeżdżaliśmy przez las ciągnący się jakieś 6 km. "Już niedaleko" pomyślałam. Znałam tą drogę na pamięć. Całe dwa lata jeździliśmy nią do naszego dziadka. Dziś znów miałam zawitać w domu, w którym poniekąd się wychowałam. Tak dawno mnie tu nie było. Czy wracały wspomnienia? Nie. Jeszcze nie.
Właśnie przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie, za którym kilka kilometrów znajduje się nasz były dom. Jeszcze tylko zakręt.
Wpatrując się przed siebie, zauważyłam pędzące auto.
- Uważaj - krzyknęłam, a brat natychmiast skierował kierownicę w prawo.
Usłyszałam pisk opon. Przejechaliśmy po przydrożnym trawniku unikając jakichkolwiek usterek. Daniel zahamował. Widziałam w lusterku, że samochód, który przed chwilą kierował się prosto na nas, stał na środku ulicy. Droga była mało ruchliwa.
Daniel wyskoczył z samochodu, zostawiając mnie samą, udał się do czerwonego fiata. Siedziałam lekko zdenerwowana, nie odważyłam się wyjść z auta.
Oczami Daniela:
Biegłem w kierunku stojącego przede mną pojazdu. Samochód stał w poprzek drogi. Widziałem, że za kierownicą siedzi jakiś facet. Kiedy tylko mnie zauważył, wysiadł. W tej chwili po prostu mnie zamurowało.
- Karol?
- My się znamy? - chłopak patrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- Nie pamiętasz mnie?
- Daniel? - zapytał - Stary, przepraszam, nic Ci nie jest? Trochę przegiąłem. Za szybko jechałem.
- Nic się nie stało. - rzuciłem w jego stronę
- Co ty tu właściwie robisz? Z rok Cię nie widziałem.
- Przyjechaliśmy odwiedzić dziadka. - odpowiedziałem krótko.
- Przyjechaliście? - zapytał zaciekawiony.
- Nel siedzi w aucie. - mówiłem odwracając głowę w kierunku BMW - Chyba do niej pójdę, trochę się wystraszyła. - stwierdziłem.
- Nel jest z Tobą? - zaciekawiony spoglądał w kierunku mojego auta. - Co u niej ?
- Jak ma być? Nie wiem czy powinniśmy o niej rozmawiać. Nie teraz.
- Racja. Będę się już zbierał. Jeszcze raz przepraszam. Na razie - mówił wsiadając do swojego fiata.
- Cześć. - zacząłem kierować się w kierunku mojego samochodu.
Oczami Kornelii:
Obracałam się co chwilę spoglądając w tylną szybę. Widziałam to czerwone auto, Daniela i jakiegoś kolesia. Wydawał się być znajomy. Nie wiedziałam czy wyjść czy zostać na miejscu. Byłam lekko poddenerwowana. Znów spojrzałam na brata i chłopaka stojącego obok. Czułam jak moje czoło coraz bardziej się marszczy. Skąd ja go znam? - zastanawiałam się. Nasz samochód stał dosyć daleko od czerwonego fiata. Nie mogłam dostrzec twarzy mężczyzny. Z zachowania Daniela wywnioskowałam, że dosyć dobrze zna bruneta. Zauważyłam jak brat zmierza w moim kierunku. Gdy tylko dotarł do drzwi zapytałam:
- Co to za wariat?
- Nie wiem - powiedział.
Wyczułam, że nie mówi prawdy, więc postanowiłam go przycisnąć. Musiał mi powiedzieć wszystko co wiedział. Ewidentnie znał tego chłopaka.
- Mów kto to był. Wydawał się być jakiś znajomy, ale widziałam go tylko z daleka.
- Karol. - Daniel rzucił krótko, sadowiąc się w fotelu, po czym zaczął zapinać pas.
Kiedy skończył wykonywać te czynności spojrzał na mnie swoim opiekuńczym wzrokiem. Patrzył tak przez dłuższą chwilę. Czekał aż dojdzie do mnie wypowiedziane przez niego słowo. Brat nie przestawał, wpatrzony we mnie oczekiwał jakiejś reakcji. Siedziałam oniemiała. Chyba właśnie dotarło do mnie to co powiedział.
"Karol?"
Odwróciłam wzrok aby uniknąć ciągłego spojrzenia brata. Patrzyłam w miejsce gdzie przed chwilą stało czerwone auto, ale nie było już tam nikogo.
- Powiedziałeś mu, że tu z Tobą jestem? - zapytałam
- Tak, mówiłem, że jedziemy do dziadka. - rzucił w moją stronę po czym odpalił silnik i ruszył w dalszą drogę.
Krótki odcinek trasy jaki nam pozostał pokonaliśmy w niecałe 10 minut. Wpatrzona w szybę zauważyłam, że zaczyna padać deszcz. Sięgnęłam po żółtą kurtkę leżącą na tylnym siedzeniu. Ubrałam ją najszybciej jak mogłam i wyszłam z auta, które przed chwilą zatrzymało się na podjeździe. Poczułam chłodny powiew wiatru.
Daniel wyjmował właśnie ciemno fioletową torbę podróżną, w której schowane były najpotrzebniejsze dla nas rzeczy. Postanowiłam mu pomóc. Wzięłam zieloną torebeczkę z prezentem dla dziadka. Wraz z bratem udaliśmy się w kierunku drzwi wejściowych.
Postanowiłam nie myśleć o Karolu. Chciałam spędzić ten czas z dziadkiem Teodorem.
Zapukałam do drzwi. Po trzech minutach ujrzałam w progu dziadka, który był nieźle zaskoczony. Dawno u Niego nie byliśmy. Staruszek bardzo się ucieszył gdy tylko nas zobaczył. Złożyłam mu życzenia imieninowe, a resztę popołudnia spędziliśmy na oglądaniu rodzinnych albumów. Miło było powspominać czasy dzieciństwa i bezproblemowego życia.
Walking.Dream.
Subskrybuj:
Posty (Atom)