niedziela, 15 lipca 2012
4.
Nel siedziała w aucie od dobrych piętnastu minut, czekając na brata, który właśnie wychodził ze sklepu. Szedł powolnym krokiem w kierunku swojego BMW, niosąc w ręce siatkę z zakupami.
- Co dla mnie masz? - zapytała zaciekawiona dziewczyna gdy tylko jej brat otworzył drzwi od strony kierowcy.
- Weź sobie co chcesz. - powiedział podając jej reklamówkę.
Odpalił samochód i zapiął pasy po czym ruszył z parkingu.
Nastolatka obserwowała mijaną przez nich trasę.
Oczami Kornelii:
Wpatrywałam się w kolejne drzewa, które znikały tak szybko jak się pojawiały. Właśnie przejeżdżaliśmy przez las ciągnący się jakieś 6 km. "Już niedaleko" pomyślałam. Znałam tą drogę na pamięć. Całe dwa lata jeździliśmy nią do naszego dziadka. Dziś znów miałam zawitać w domu, w którym poniekąd się wychowałam. Tak dawno mnie tu nie było. Czy wracały wspomnienia? Nie. Jeszcze nie.
Właśnie przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie, za którym kilka kilometrów znajduje się nasz były dom. Jeszcze tylko zakręt.
Wpatrując się przed siebie, zauważyłam pędzące auto.
- Uważaj - krzyknęłam, a brat natychmiast skierował kierownicę w prawo.
Usłyszałam pisk opon. Przejechaliśmy po przydrożnym trawniku unikając jakichkolwiek usterek. Daniel zahamował. Widziałam w lusterku, że samochód, który przed chwilą kierował się prosto na nas, stał na środku ulicy. Droga była mało ruchliwa.
Daniel wyskoczył z samochodu, zostawiając mnie samą, udał się do czerwonego fiata. Siedziałam lekko zdenerwowana, nie odważyłam się wyjść z auta.
Oczami Daniela:
Biegłem w kierunku stojącego przede mną pojazdu. Samochód stał w poprzek drogi. Widziałem, że za kierownicą siedzi jakiś facet. Kiedy tylko mnie zauważył, wysiadł. W tej chwili po prostu mnie zamurowało.
- Karol?
- My się znamy? - chłopak patrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- Nie pamiętasz mnie?
- Daniel? - zapytał - Stary, przepraszam, nic Ci nie jest? Trochę przegiąłem. Za szybko jechałem.
- Nic się nie stało. - rzuciłem w jego stronę
- Co ty tu właściwie robisz? Z rok Cię nie widziałem.
- Przyjechaliśmy odwiedzić dziadka. - odpowiedziałem krótko.
- Przyjechaliście? - zapytał zaciekawiony.
- Nel siedzi w aucie. - mówiłem odwracając głowę w kierunku BMW - Chyba do niej pójdę, trochę się wystraszyła. - stwierdziłem.
- Nel jest z Tobą? - zaciekawiony spoglądał w kierunku mojego auta. - Co u niej ?
- Jak ma być? Nie wiem czy powinniśmy o niej rozmawiać. Nie teraz.
- Racja. Będę się już zbierał. Jeszcze raz przepraszam. Na razie - mówił wsiadając do swojego fiata.
- Cześć. - zacząłem kierować się w kierunku mojego samochodu.
Oczami Kornelii:
Obracałam się co chwilę spoglądając w tylną szybę. Widziałam to czerwone auto, Daniela i jakiegoś kolesia. Wydawał się być znajomy. Nie wiedziałam czy wyjść czy zostać na miejscu. Byłam lekko poddenerwowana. Znów spojrzałam na brata i chłopaka stojącego obok. Czułam jak moje czoło coraz bardziej się marszczy. Skąd ja go znam? - zastanawiałam się. Nasz samochód stał dosyć daleko od czerwonego fiata. Nie mogłam dostrzec twarzy mężczyzny. Z zachowania Daniela wywnioskowałam, że dosyć dobrze zna bruneta. Zauważyłam jak brat zmierza w moim kierunku. Gdy tylko dotarł do drzwi zapytałam:
- Co to za wariat?
- Nie wiem - powiedział.
Wyczułam, że nie mówi prawdy, więc postanowiłam go przycisnąć. Musiał mi powiedzieć wszystko co wiedział. Ewidentnie znał tego chłopaka.
- Mów kto to był. Wydawał się być jakiś znajomy, ale widziałam go tylko z daleka.
- Karol. - Daniel rzucił krótko, sadowiąc się w fotelu, po czym zaczął zapinać pas.
Kiedy skończył wykonywać te czynności spojrzał na mnie swoim opiekuńczym wzrokiem. Patrzył tak przez dłuższą chwilę. Czekał aż dojdzie do mnie wypowiedziane przez niego słowo. Brat nie przestawał, wpatrzony we mnie oczekiwał jakiejś reakcji. Siedziałam oniemiała. Chyba właśnie dotarło do mnie to co powiedział.
"Karol?"
Odwróciłam wzrok aby uniknąć ciągłego spojrzenia brata. Patrzyłam w miejsce gdzie przed chwilą stało czerwone auto, ale nie było już tam nikogo.
- Powiedziałeś mu, że tu z Tobą jestem? - zapytałam
- Tak, mówiłem, że jedziemy do dziadka. - rzucił w moją stronę po czym odpalił silnik i ruszył w dalszą drogę.
Krótki odcinek trasy jaki nam pozostał pokonaliśmy w niecałe 10 minut. Wpatrzona w szybę zauważyłam, że zaczyna padać deszcz. Sięgnęłam po żółtą kurtkę leżącą na tylnym siedzeniu. Ubrałam ją najszybciej jak mogłam i wyszłam z auta, które przed chwilą zatrzymało się na podjeździe. Poczułam chłodny powiew wiatru.
Daniel wyjmował właśnie ciemno fioletową torbę podróżną, w której schowane były najpotrzebniejsze dla nas rzeczy. Postanowiłam mu pomóc. Wzięłam zieloną torebeczkę z prezentem dla dziadka. Wraz z bratem udaliśmy się w kierunku drzwi wejściowych.
Postanowiłam nie myśleć o Karolu. Chciałam spędzić ten czas z dziadkiem Teodorem.
Zapukałam do drzwi. Po trzech minutach ujrzałam w progu dziadka, który był nieźle zaskoczony. Dawno u Niego nie byliśmy. Staruszek bardzo się ucieszył gdy tylko nas zobaczył. Złożyłam mu życzenia imieninowe, a resztę popołudnia spędziliśmy na oglądaniu rodzinnych albumów. Miło było powspominać czasy dzieciństwa i bezproblemowego życia.
Walking.Dream.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz